Świadome odżywanie cz. 1

Czym jest dla nas odżywianie? Nie każdy w codziennym zgiełku zadaje sobie to pytanie… A może byłoby warto?

Bywamy zmęczeni, przybici, pozbawieni energii… Czy zdajemy sobie sprawę, że ma to w dużej mierze związek z odżywianiem? 

ŻYWIENIE – czyli dodawanie sobie życia, energii życiowej.

Tak właśnie docelowo ma to wyglądać. To co jemy ma nas żywić. Często jednak tak nie jest – to co spożywamy nie odżywia naszych ciał, nie jest pokarmem dla duszy, a nawet nie rozpieszcza naszych kubków smakowych…

Co spożywasz, jak spożywasz i jak przyswajasz – to kluczowe filary świadomego odżywiania.

Jednostronne spojrzenie nie ma sensu, gdyż na co nam wspaniałe, wysokiej jakości i „gęste” odżywczo produkty, jeżeli nasz organizm ich nie przyswoi?

Zwracajmy zatem uwagę na wszystko. Krok po kroku, z czasem będziemy osiągać kolejne stopnie”mistrzostwa” w tej dziedzinie, a tym samym poszerzymy swoje zrozumienie innych aspektów życia i poznamy siebie bardziej.

Co możemy osiągnąć poprzez spożywanie odżywiających posiłków?

Stajemy się silniejsi, budujemy piękne ciała oraz lepszy nastrój. Towarzyszące bez przerwy poczucie „zadbania” rzutuje na pozostałe dziedziny życia, tym samym polepszając znacznie jego standard. Nasza wydolność fizyczna i potencjalne osiągi wzrastają. Lepszy i bardziej „przyjazny” dom dla duszy powoduje także polepszenie sprawności i lekkości myślenia, kojarzenia. Zakorzeniając „nas w sobie” uwydatniają się także zdolności artystyczne, łatwiej znaleźć swoje miejsce na świecie i czerpać piękno chwili.

Jakie aspekty pożywienia wpływają na to właśnie odżywienie?

1) Substancje odżywcze.

To najbardziej prosty i oczywisty dla nas aspekt pożywienia. Każdy posiłek/produkt zawiera jakieś substancje odżywcze, które na planie fizycznym oddziaływują na nasze ciało – są pewnego rodzaju „gotowym kodem” do odbioru przez nasz organizm. Poprzez substancje odżywcze mam na myśli witaminy, minerały, pierwiastki śladowe…

Białka, tłuszcze i węglowodany są używane przez nasze ciała m. in. do odnowy komórkowej, procesów regeneracyjnych i najróżniejszych innych procesów – jako budulec, katalizator reakcji biochemicznych w organizmie.

Najróżniejsze pokarmy mają zróżnicowany zestaw substancji odżywczych. Pamiętajmy, że ilość substancji odżywczych w danej klasie produktów nie zawsze jest taka sama. Na przykładzie roślin: ziemia, sposób nawożenia, sposób i czas przechowywania, sposób opakowania – wszystko to wpływa na ilość zawartych w nich substancji odżywczych. 

2) Radość.

Nie mniej niż substancje odżywcze w procesie odżywienia nas liczy się radość. Radość z nabycia/zdobycia jedzenia, radość z przygotowania, radość z jedzenia. Dlaczego?

Jak zwykle – to proste. Można to wyjaśnić patrząc na sprawę z dwóch stron.

Po pierwsze – hormony i biochemia organizmu.

Dobre samopoczucie zawsze poprawia naszą gospodarkę hormonalną, sprzyja regeneracji, poprawia procesy metaboliczne (w pewnym sensie odmładza nas). Czym jest dobre samopoczucie? Poczuciem szczęścia, radości, spokoju i bezpieczeństwa (brak spięcia!). Może być wiele jego odmian i wiele różnych procesów biochemicznych będą one aktywować – wszystkie jednak będą korzystne, można powiedzieć nawet „lecznicze” dla naszego organizmu. Stres – czyli spięcie – dosłownie „zżera” nas od środka i wyniszcza organizm. Sprzyja chorobom nowotworowym, wszelakich układów naszego organizmu, niekorzystnie działa na mózg, serce… Odrobina adrenaliny dla zrównoważenia nie jest niczym szkodliwym, ale przewlekły stres jest główną (i nie przesadzam z tym) przyczyną degradacji organizmu. Dlatego robiąc coś z radością, spokojnie – pomagamy sobie na każdej płaszczyźnie.

Po drugie – wibracje, energia, przyciąganie.

Zostawiwszy to, co namacalne i możliwe do odebrania zmysłami… Przypomnijmy sobie choć na chwilę o fizyce kwantowej, teorii względności czy teorii strun… Wszystko jest energią. Wszystko, co materialne to po prostu zagęszczenie energii za pomocą myśli nadając jej odpowiednie wibracje – częstotliwości. My jako istoty obdarzone możliwością wyboru kierowania uwagą i skupiania myśli jesteśmy absolutnie i bezsprzecznie organami decyzyjnymi w kwestii na co kierujemy swoją intencję i co powołujemy tym samym do istnienia. Pracując z uwagą nad czymś – w tym wypadku np. przyrządzaniem jedzenia nasycamy efekt pracy konkretnymi częstotliwościami. Wszystko ma wibracje – kolor, zapach, konsystencja, kształt… Wszystko jest kodem częstotliwości, który to (kod) przyjmujemy do swojego ciała – tym samym stajemy się nasyceni wibracjami, które przyjmujemy. Czy wibracje radości nie są perfekcyjnie dobrym wyborem? Życie jest podróżą w której sensem jest doświadczanie samo w sobie. Na co nam cała wiedza i zdrowe ciało jeżeli mijamy się ze swoim własnym nadrzędnym celem? Następnym razem zanim zaczniesz gotować „na szybko” albo z niechęcią do całego procesu – zdaj sobie sprawę, że tą „niechęć” i „pośpiech” będziesz spożywać… Obok witamin i minerałów…

Negatywne nastawienie czy stres… po prostu się nie opłacają! BĄDŹ najpiękniejszymi z wartości i jak najczęściej. Bądź miłością. Bądź radością. Bądź pasją. I wciel to także w odżywianie.

3) Czystość pożywienia.

Czystość pożywienia.Jabłko jabłku nie równe, podobnie ryba rybie, mąka mące… Nie chodzi tu tylko o rodzaje i odmiany ale różne inne czynniki. Jednym z bardzo ważnych jest stopień zanieczyszczenia pożywienia. Pestycydy, środki ochrony roślin, przyspieszacze wzrostu, antybiotyki (w przypadku mięsa) – wszystko to czynniki zmniejszające jakość i zdrowotność tego, co jemy. Podobnie jak zanieczyszczenia metalami ciężkimi: np. rtęcią, ołowiem… Warto wybierać produkty jak najczystsze – ze sprawdzonych źródeł, własnej hodowli czy uprawy, ewentualnie certyfikowanych – np. Eko.

4) Wibracje, historia energetyczna, „prana”

Wszystko się liczy. Od A do Z… W wypadku rośliny: od sposobu, nastroju i emocji osoby która siała, pogody, gleby, całej historii życia rośliny, nawożenia, nastroju osób pracujących przy uprawie i zbiorze, późniejszej obróbce, a nawet sprzedaży, narzędzi używanych do pracy, sposobu obróbki, opakowań… W przypadku zwierzęcia: całe jego życie, śmierć, sposób odżywiania…

Oczywiście w przypadku mięsa – cały temat jest dyskusyjny, dlatego tutaj zostawiam kwestię osobistemu osądowi czytelnika. Z pewnością jednak zwracajmy uwagę na świeżość i źródło pochodzenia mięsa, jeżeli chcemy je spożywać. Mięso ulega szybkiej degradacji toteż by uniknąć spożywania psującego się produktu musimy szczególnie starannie wybierać. Liczy się całość hodowli (czy też życie zwierzęcia), sposób zabicia oraz dalsze przyrządzenie. Liczy się co zwierzę jadło, jak żyło, jak umarło, czy zostało potraktowane hormonami, antybiotykami, czy żyło w warunkach naturalnych lub zbliżonych do takich. Nie jestem zwolennikiem, ani przeciwnikiem wegetarianizmu/weganizmu/jedzenia mięsa… Wszystko ma swoje dobre i złe strony od każdego możliwego punktu widzenia, lecz to temat na osobny artykuł. Szanuję KAŻDY wybór – staram się jedynie pomóc w tym wyborze jak najlepiej się odnaleźć. Jeśli więc jemy mięso, lepsze będzie takie z hodowli własnej/znanego gospodarza niż z marketu… Dalej – świeże będzie lepsze niż przetworzone. 

Tak czy inaczej… Chodzi o to, by wybierać (w miarę możliwości bieżących, bez wariactwa) to pożywienie, które zostało nasycone możliwie największą ilością miłości, rosło lub żyło w jak najbardziej godnych warunkach, i dotykało słonecznego światła, wiatru, prawdziwej ziemi i czystej wody. Wtedy ilość przyswojonego przez nas „życia”, prany, Qi czy jakkolwiek to nazwiemy – będzie znacznie wyższa. A o to nam chodzi – chcemy się przecież ODŻYWIĆ. Świeżość ma tu także niebagatelne znaczenie, gdyż świeższe produkty mają w sobie znacznie więcej „życia”, dobroczynnych enzymów…

Dobrze – a jak odnaleźć takie produkty? Skąd wiedzieć co ma jaką historię energetyczną?

Wiadomo – własna uprawa i przygotowanie od początku do końca jest najpewniejszym rozwiązaniem, więc jeśli masz możliwość – nie ma nic lepszego niż uprawiane z miłością roślinki z własnego ogródka. Warto pokochać także spacery po lesie w sezonie występowania różnych owoców czy grzybów i połączyć przyjemne z pożytecznym – spacer, dotlenienie i pozyskanie wysokiej jakości surowca. Poza tym – jeżeli kupujesz – wybieraj sprawdzone źródła, certyfikowanych producentów (np. Fair Trade, UTZ, Rainforest Certificate, Ekocert itp.)… Nieraz na lokalnym ryneczku można znaleźć na prawdę przyzwoite rośliny „od gospodarza”. Kieruj się także intuicją.

Najprostszą jednak receptą, by nie zwariować i nie pochłonąć się nadmiernie poszukiwaniom i tym samym stracić to co najważniejsze – dobry nastrój… Po prostu TY bądź pozytywny w swoim wnętrzu. Będziesz AUTOMATYCZNIE, jeśli takie jest Twoje życzenie rezonować i przyciągać to, co lepsze. Po prostu czuj się dobrze – to najlepsze rozwiązanie na wszystko.

5) Walory estetyczne – kolor kształt, konsystencja, sposób podania.

To także wibracje, jak już wcześniej wspomniałam. Pięknie podane jedzenie, kolory, kształty… wszystko to może pomóc nam odzyskać wewnętrzną harmonię i zarazem ją zburzyć. Przyłóż się do tego jak wygląda to, co jesz, a samo to poprawi stan Twojego zdrowia. Czasem (ważne słowo!) warto nawet wybrać się na obiad do lokalu gdzie podadzą Ci dzieło sztuki, pomimo, że nie wiesz jakich użyto do produkcji składników. Zaspokojenie potrzeb estetycznych jest także czynnikiem wpływającym na nasz dobrostan i zasób siły życiowej.

6) A teraz… najważniejszy czynnik ze wszystkich… RÓWNOWAGA.

W każdej sekundzie do harmonijnego stanu dobrego samopoczucia, homeostazy ciała i radości chwili co innego jest Ci potrzebne! Dlatego – przede wszystkim UROZMAICAJ jedzenie pod każdym względem… Kolorów, sposobów podania, miejsca spożycia, substancji odżywczych… wszystkiego, co przyjdzie Ci do głowy. Urozmaicenie jest bowiem bardziej istotne niż sama „zdrowotność” danego produktu. Nasycenie wibracjami, substancjami następuje i wtedy dalsze spożywanie tego samego będzie tylko ZABURZENIEM równowagi i zdrowia.

Trawienie

Tak samo ważne jak samo jedzenie jest trawienie. Na co nam bowiem starannie dobrany posiłek, jeżeli nie przyswoimy danych sobie wartości? Na co nam przyjemność ze smaku jeżeli zaburzony proces trawienie przysparza nieprzyjemne odczucia ciału i nie sabotuje dobre samopoczucie, myślenie i skuteczność działania?

Wymienię kilka przydatnych wskazówek dotyczących utrzymania prawidłowego trawienia:

– umożliwmy całemu procesowi trwać niezaburzenie do końca – czyli dopóki trawimy – nie jemy (dodatkowo obserwacja zwiększy świadomość naszego ciała)

– nie biegnijmy od razu po posiłku działać dalej… te kilka chwil spokoju po jedzeniu, wczucie się w organizm, poczucie wdzięczności za posiłek – może nawet zwerbalizowanie w myślach życzenia, by dobrze się przyswoił nie jest stratą czasu, a inwestycją… we własne ZDROWIE i równowagę (pamiętaj, że jeżeli przesadzasz z czymkolwiek… zrównoważenie nastąpi samoistnie, dlatego nuta rezerwy i powściągliwości pozwoli Ci pozostać u sterów własnego życia – a chyba o to chodzi, prawda?)

– napoje czy ewentualny sport zachowajmy na późniejsze etapy trawienia – bezpośrednio po jedzeniu nie polecam wzmożonej aktywności , dobrze może zadziałać maksymalnie spacer.

Uzależniacze

Pożywienie działające uzależniająco sabotuje nasz „zdrowy rozsądek” i powoduje najróżniejsze iluzje pragnień i potrzeb. Uniemożliwia nam zrównoważenie posiłków i wybór pożywienia taki, by służył ciału. Warto oczyścić się, zdystansować od takich pokarmów, aby móc faktycznie w wyborze jedzenia posiłkować się intuicją i samoświadomością, a nie uzależnieniem.

Czołowe uzależniacze to cukier, kawa, rafinowana mąka, niektóre substancje chemiczne w żywności (np. glutaminian sodu)… Nie namawiam nikogo do przesady i skrajności, odmawiania sobie wszystkiego i martyryzmu, ponieważ takie podejście i tak wyjdzie nam „bokiem” (jeśli nie będziemy działać stopniowo zbyt zaburzymy równowagę i… nic i tak nam nie przyjdzie ze zdrowego odżywienia) i mija się z celem tego wszystkiego – czerpaniem radości z życia.

Programy

Jednym z najczęściej spotykanych programów jest jedzenie „za dużo”, „na zapas”. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi… Dodatkowo zjadłszy zbyt wiele czujemy się ociężali, nasze zdolności mentalne są otępiałe, cierpimy bóle i dyskomforty ciała i jesteśmy znacznie mniej osadzeni sami w sobie. Słabiej dotykamy swojej intuicji i jesteśmy mniej kreatywni…

Jak tego uniknąć?

Jedz, kiedy jesteś głodny, a nie gdy jeszcze trawisz poprzedni posiłek, i tyle by zaspokoić głód, a nie napchać się nie pozostawiając miejsca na rezerwy. Balans tkwi właśnie w pozostawianiu rezerw, a balans to zdrowie.

Kolejną ważną do uświadomienia sobie sprawą jest to, że podświadomie odbieramy wygląd jedzenia jako zobrazowanie jego wartości. Współcześnie niestety – choćby czytając etykiety produktów spożywczych dowiemy się, że produkt może nie być tym, na co wygląda.

Ponadto oddziaływują na nas też kody, które otrzymaliśmy w dzieciństwie – czyli w skrócie – podświadomie dobrze może nam się kojarzyć i łatwiej wzbudzać apetyt i chęć spożycia produkt, który podawano nam we wczesnych latach życia, a zwłaszcza taki, króry kojarzy się z miłymi przeżyciami np. nagrody, urodziny, Święta…

Najczęściej niestety tak właśnie kojarzą nam się słodycze. Dlatego nie powtarzajmy błędu naszych rodziców i nie róbmy dzieciom nagród i atrakcji ze słodyczy… W przeciwnym wypadku cukier (tak na prawdę jeden z najbardziej niebezpiecznych uzależniaczy) stanie się ulubionym składnikiem posiłków dla naszego malca.

Świadomość procesu jedzenia samego w sobie

Świadomość w odżywianiu jest ściśle powiązana z obserwacją. Aby móc ocenić, co Ci służy a co nie (w danym etapie czy też ogólnie) będziesz musiał nauczyć się obserwacji własnego ciała, wsłuchiwania się w jego potrzeby i reakcje.

To co zjadasz ma dawać Ci tylko benefity – radość i energię. Liczy się zatem całość „przygody z posiłkiem”…

Obserwuj następujące czynniki, by zyskać doświadczenie i wyciągnąć wnioski:

1) Czy jedzenie Ci smakuje podczas spożycia, czy odpowiada Ci zapach i inne jego walory?

2) Jak się czujesz bezpośrednio po spożyciu (stan ciała, umysłu, poczucie ociężałości lub lekkości, senność itp)?

3) Stan ciała i umysłu na wszystkich etapach trawienia i przyswajania (a nawet wydalania).

Jeżeli jakiś etap całego procesu jest dla Ciebie uciążliwy lub czujesz szkody w ciele – może warto zastanowić się co je spowodowało i dokonać korekt… Z czasem nauczysz się rozumieć swoje ciało – byle nie poddawać się w procesie.

Ze spożywania jedzenia, picia napojów możesz uczynić ceremonię, kontemplację. Możesz przywrócić harmonię ducha dzięki zrównoważeniu w kuchni i jadalni.

OK – ale po co mam to robić? – zapytasz.

Odpowiedź jet prosta: by długo i szczęśliwie żyć i nie być sabotowanym przez odżywianie. Osiągać maksimum wydajności, przyjemności z życia i czerpać garściami z wszystkiego.

Obciążony jedzeniem nie osiągniesz za wiele, a większość chorób jest spowodowana właśnie niewłaściwym odżywianiem. Dlatego warto.

Możesz nawet robić sobie notatki z kluczowych doświadczeń… A kto wie – może kiedyś złoży się z nich wartościowy poradnik? 😉

Wszystkie czynniki z czasem zgłębiaj. Pomoże Ci to wyciągnąć jeszcze bardziej trafne wnioski.

Po co obserwacja zamiast jakiejś „ustalonej diety”?

Chodzi o to, że każda jednostka – osoba jest inna. Dodatkowo w każdym etapie życia jest inna. Wszystko płynie – więc nasze potrzeby także. Traktując odżywianie indywidualnie i zdając się na mądrość swojego ciała nie zapędzimy się w ślepą uliczkę. Dodatkowo taka obserwacja i samoświadomość pomoże nam również stać się bardziej „panami’ swojego życia, a pozyskane doświadczenie z odrobiną pomyślunku przeniesiemy na inne dziedziny życia – wszystko bowiem jest odbiciem całości. Samodyscyplina jest jednym z kluczy do rozwoju! Ucząc się jej w swój unikalny sposób możesz z odżywiania uczynić praktykę duchową, która wzniesie Cię i doświadczy wzbogacając o cenną wiedzę (ze wszystkich dziedzin życia, bo przecież… jedno jest odbiciem pozostałych!)

Dobrze, ale co ważniejsze – dobry nastrój i czynniki duchowe czy te materialne – jakość jedzenia czy ilość substancji odżywczych…? Na co „stawiać” większy nacisk?

Oczywiście najlepsze i docelowe zarazem jest zrównoważenie obu tych czynników. Zawsze jednak powiem, że NAJWAŻNIEJSZY DOBRY NASTRÓJ i czynniki związane z radością, miłością i wdzięcznością z każdego etapu przygody z jedzeniem. Radość z kupowania, czy też zbioru, przygotowania, jedzenia, miłe towarzystwo… Możesz bawić się jak małe dziecko eksplorując dziedzinę odżywiania – przecież możesz WYBRAĆ, że dla Ciebie będzie radością, a nie utrapieniem. To tylko kwestia nastawienia!!!


„Strasznie tego dużo… Nie wiem czy dam sobie radę” – mogą przyjść takie myśli. Albo po drodze uznasz – „wolno to idzie, mam dość”…

Czasem i ilością potrzebnego doświadczenia nie przejmuj się! Czas płynie tak czy inaczej… Dlatego nie próbuj narzucać na siebie od razu ogromnych zmian. Działaj stopniowo i strategicznie. Pamiętaj, że pomyłki i upadki są jedynie częścią drogi i metodą nauczenia się tego, czego potrzebujesz. Zaakceptuj to, że występują, bierz wnioski i idź dalej.

PAMIĘTAJ – KAŻDA CHWILA JEST NOWA I ŚWIEŻA – jeżeli coś nie wyszło – wyjdzie później, to nieuchronne. Jedyne, co może Cię powstrzymać, to zwątpienie i rezygnacja.

Jeżeli czujesz się zmęczony – odpocznij. Tu chodzi o radość i szczęście, i energię do życia nie o pęd za sukcesem czy dziką pogoń za ambicją. Odświeżony zabierz się do dzieła dalej. Równowaga jest bowiem klucem do sukcesu, a nie owczy pęd.

Doświadczaj, wnioskuj, wprowadzaj efekty wniosków… i ciesz się! To najprostsza recepta na sukcesy w odżywianiu i każdej innej dziedzinie życia.

Spożywaj więc dla radości i zdrowia,

Serafinek

Możesz wesprzeć moją pracę tutaj:


Interesują Cię prywatne konsultacje?

Kliknij TUTAJ

Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

O Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *