Samoświadomość – jak ją rozwijać w dowolnych okolicznościach

Świadomością jesteśmy. Ona przenika wszystko i wszystkich. Pomimo tego istnieje w czasie zjawisko UŚWIADAMIANIA, odkrywania siebie oraz poszerzanie rozumienia. W artykule podpowiedzi, jak wszystko to uporządkować, by miało „ręce i nogi”.

Generalnie proces uświadamiania – rozwoju odbywa się sam z siebie. Doświadczanie sprawia, że się rozwijamy, czyli lepiej poznajemy siebie.

Wszystko to bardzo proste.

Nie ma potrzeby nic robić, jednak możemy poczuć potrzebę zrozumienia tego lepiej, zrobienia porządku, bo przecież umysł lubi wszystko, co poukładane.

Świadomość naturalnie buduje się od podstaw. Można porównać to do budowania piramidy albo domu.

Mamy wiele płaszczyzn istnienia/świadomości i każda z nich ma swoje odrębne zasady/właściwości, które są zarazem własnościami nas samych jak holograficzne odbicie – bo przecież mieścimy całość.

Wszelkie płaszczyzny przenikają się i wpływają na siebie wzajemnie, jednak ograniczywszy się (skupiwszy) na jednej możemy ją „rozparcelować” i dokładnie zgłębić.

Eksploracja (doświadczanie) każdej z nich jest potrzebna w procesie rozwoju/samopoznania, jednak stopniowość i odpowiednia kolejność stanowi klucz do stałych korzyści i zrównoważonej transformacji naszego „zwykłego” życia w drogę doświadczania świadomego Kreatora.

Tak, jak w wypadku budowania domu (czy piramidy…) – zaczynamy OD PODSTAW!

W przeciwnym wypadku, choćbyśmy nawet dotknęli „szczytu”… nie będzie to sukces permanentny – cała budowa zwyczajnie się zawali.

Zauważyłam, że ta tendencja dotykania szczytu (najlepiej jeszcze z wyskoku) jest bardzo popularna.

Co mam na myśli?

Oderwanie od „podstaw” – niezrozumienie i „nieogarnięcie” podstawowych płaszczyzn istnienia – tych widzialnych, najprostszych… czyli ŚWIATA FIZYCZNEGO właśnie.

Badanie i poznawanie jego właściwości, w tym różnych nauk – które podobnie jak duchowość są jedynie metodą poznania siebie/Wszechświata/Boga (to TO SAMO!) jest niezbędną bazą, fundamentem, by nie zagubić się w nieco bardziej skomplikowanym świecie labiryntów umysłu, czy też relatywizmie duchowości.

Tak – prawdą jest to, że na te wszystkie „poziomy” i zagadnienia i tak odpowiedzią jest MIŁOŚĆ oraz to, że ona jest droga, celem, początkiem i końcem wszystkiego. Naturalnym jest jednak to, że możemy zapragnąć po prostu coś rozumieć.

W doświadczeniu – życiu chodzi właśnie o eksplorację wszystkiego, co istnieje, wszystkiego, co możemy sobie wyobrazić i dzięki temu z wielości perspektyw poznawać i odczuwać MIŁOŚĆ, którą jesteśmy. Dlatego wszystko jest częścią doświadczania – pojmowanie rozumowe również.

Rozum jest w tym wszystkim całkiem potrzebny. Wbrew temu, co sporo osób w duchowych środowiskach uważa -rozum/umysł nie przeszkadza w doświadczeniu. Po prostu jedyne o czym warto pamiętać, to to, że nie wszystko musimy rozumieć od razu.

To nie rozum, tylko BRAK RÓWNOWAGI może zaszkodzić. Brak równowagi polegający na przedłożeniu umysłu ponad inne płaszczyzny i życie programami stworzonymi przezeń. Chodzi o to, by ŻADNA z płaszczyzn (ciało/umysł/duchowość) nie stała się nazbyt „na wierzchu” i nie sabotowała świadomości samych siebie, którą odnajdziemy w równowadze, po środku.

Sam w sobie jednak rozum jest potrzebnym, niezbędnym wręcz składnikiem nas. Jak wszystko zresztą. To jak z przykrymi doświadczeniami, jak z „cieniem”, mrokiem, bólem, śmiercią. Wszystko to jest potrzebne. Potrzebne jednostce i społeczeństwu. Może niekoniecznie fajne, ale potrzebne. Tak samo jest z każdym składnikiem.

Wracając do naszych podstaw…

Ciała potrzeba nam jako pewnego rodzaju okrętu – punktu odniesienia, fizycznego ZOBRAZOWANIA nas i umożliwienia doświadczenia. Świat fizyczny nie jest oderwany od świata ducha. Stanowi on jego zilustrowanie. Pojmując właściwości świata fizycznego oraz własnego ciała zyskujemy paradoksalnie wiedzę o mechanizmach działania Wszechświata, duchowości.

Ważnym elementem poznawania siebie, a także umożliwieniem sobie rozwoju i swobodnego przepływu energii jest zadbanie o swoje ciało fizyczne oraz otoczenie.

Przykładowo – efekt „czystych czakr” osiągniemy równie wspaniale (jeśli nie lepiej) przy pomocy sportu czy kontaktu z naturą, jak w wypadku medytacji.

Często nawet wyjdzie to lepiej.

Eksplorujmy jak działa fizyczność:

  • zobaczmy jak reaguje nasz organizm na różne sposoby odżywania i wybierzmy optymalny dla siebie
  • zobaczmy jak możemy oczyścić, usprawnić i zwiększyć wydajność ciała poprzez aktywności fizyczne
  • zobaczmy, co możemy zrobić by nasz zewnętrzny wizerunek odzwierciedlał lepiej nasze preferencje
  • zobaczymy jak możemy ulepszyć nasz dom, by stał się przestrzenią dopasowanej dla naszej samorealizacji i charakteru
  • zobaczmy jak możemy sprawić, by nasza praca stała się wspaniałym odzwierciedleniem naszego wnętrza, w jaki sposób możemy sprawić, by to czym się zajmujemy kwitło
  • zobaczmy co możemy zrobić, by nasze interakcje stały się owocne, przyjemne oraz by ewoluowały na coraz głębszy, ciekawszy poziom

Wszystko jest rozwojem, wszystko jest odkrywaniem siebie. Niech mądrość ducha przełoży się na fizyczność, a zarazem fizyczność niech stanie się inspiracją do odkrywania mądrość ducha.

Te pozornie odrębne światy są tak na prawdę jednym! Nie ma oddzielenia między światem ducha i materii. Ciało, umysł, duch są zaplecionymi, oddziałującymi na siebie płaszczyznami jednego istnienia. Wszystkie są obrazami, wyrazami i przejawami świadomości.

W świadomym porządkowaniu naszego fizycznego otoczenia znajdziemy pole do popisu zarówno dla ducha i umysłu. Świadomość polega tu na tym, by uczynić takie doświadczenie:

  • wspaniałym przeżyciem
  • świadomie kierować umysłem tak, by nasz świat fizyczny stał się zwierciadłem dla duszy w zgodności z naszą preferencją: tym, co kochamy, wierzymy, tym w jaki sposób czujemy pragnienie się przejawić.

Dopracowując fizyczność „z sercem”, wkładając w nią kreatywność okaże się, że staniemy się bardziej skupieni na samym sobie, chwili bieżącej, faktycznym doświadczeniu niż rozbujanym poszukiwaniu mądrości, czy gonieniu odległego „nieba”.

Niech to, co piękne przejawi się już. Nie potrzeba niczego gonić, ani na nic czekać.

Niech każda płaszczyzna istnienia znajdzie w naszym życiu właściwe miejsce, niech na każdą zaistnieje miejsce.

Dbajmy o ciało, dbajmy o umysł, a DZIĘKI TEMU duch będzie mógł się przejawić. To nasze podstawy „piramidy”, to nasze fundamenty domu.

Niezależnie którą płaszczyznę odkrywamy, to odkrywanie samego siebie. Wszystko to poszerzanie samoświadomości.

Uświadamiając sobie jednak, że te często odrzucane na bok, jako mniej ważne kwestie: materia i umysł są soczewką dla ducha będziemy w stanie faktycznie zacząć jakościowo doświadczać.

Umysł zaznacza ramy pojmowania dzięki czemu wyostrza perspektywę JA i umożliwia doświadczenie samo w sobie.

Duch – czysta świadomość pozbawiona ram nie jest zdolna do doświadczania, więc tak na chłopski rozum (celowo używam określenia, dla ułatwienia, choć oczywiście w pozaczasowym pojmowaniu nie istnieje „akt tworzenia” czegokolwiek…) wytworzyła katalizatory dla samej siebie, by umożliwić…

…CUD ŻYCIA.

Czyli doświadczenie. Doświadczenie świadome.

Katalizatorami są właśnie:

  • ciało (fizyczność nasza, ale także otaczającego nas świata, którym rządzą fizyczne prawa)
  • czas (umożliwiający jednostkową percepcję, a także uwspólnienie perspektyw zbiorowości)
  • ego – JA – umysł (czyli nasze ramy osobowe, które są niezbędne do tego by móc powiedzieć DOŚWIADCZYŁEM, a nie tylko JESTEM)…

Można więc powiedzieć, że mądry człowiek „weźmie na luz” i przestanie walczyć z własnymi wytworami (ciało, czas, ego, umysł) a je ZAAKCEPTUJE i pokocha. Dalej idąc, dzięki akceptacji DZIĘKI tym płaszczyznom będzie mógł realizować siebie.

Oczywiście potrzeba do uświadomienia sobie tego także doświadczenia. Tak samo nie jest złym doświadczanie tej wewnętrznej walki, gdyż jest potrzebna do UŚWIADOMIENIA jej bezsensu.

Stąd kilka postaw, które warto przyjąć, by umożliwić sobie takową akceptację i tym samym ruszenie do przodu:

  • pozwalam sobie posiadać opinie pomimo świadomości czym one są (jedynie perspektywą)
  • pozwalam sobie na słabość
  • pozwalam sobie na ego
  • pozwalam sobie reagować po ludzku
  • pozwalam sobie gniewać się
  • pozwalam sobie kochać
  • pozwalam sobie analizować
  • pozwalam sobie być zazdrosna
  • pozwalam sobie na patos, wzniosłość
  • POZWALAM SOBIE NA WSZYSTKO, CZEGO POTRZEBUJĘ

ale zachowuję świadomość KIM JESTEM, świadomość, że wszystko przepływa i nie muszę się niczego trzymać na siłę.

Dzięki temu, świadomy ciągłej transformacji drogi i samego siebie wiesz, że i tak wszystko i wszędzie i tak zaprowadzi Cię do SIEBIE.

Proste i daje spokój wewnętrzny.

Dlatego podsumujmy:

W rozwoju – poznaniu siebie budujemy od podstaw. Zaznajamiamy się z „własnościami” ciał fizycznych, prawami materii… Prostymi zasadami bazowymi działania umysłu.

To potrzebna nam kotwica, by w ogóle móc bezpiecznie „latać” po duchowym świecie i nie odlecieć za daleko.

Dzięki zrozumieniu właściwości pojedynczej płaszczyzny istnienia nie będziemy nieumyślnie (nieświadomie) mieszać jej zasad z zasadami innej.

Poszerzajmy chętnie horyzonty i perspektywę dając rozumowi się rozwijać (róbmy to jednak wtedy, gdy mamy na to ochotę i predyspozycję). Dajmy przepłynąć różnorakim konceptom, opcjom, doświadczeniom poprzez nas i nie blokujmy się na wiedzę („bo ja w TO już wierzę” itp. itd.), nie zapominajmy jednak, że szczęście i najwięcej cudowności znajdziemy w prostocie codzienności i ciepłu SERCA.

Rozumienie jednak budujmy od PODSTAWY w górę – podobnie jak oświecenie w ścieżce Kundalini – zaczynamy od DOŁU, czyli fizyczności. By rozumieć, zgłębiać, pojmować, rozpoznawać więcej musimy najpierw zaakceptować i pozwolić sobie na zaistnienie „niższych płaszczyzn”.

Niech życie będzie wspaniałe na każdym poziomie.

Serafinek

 

obrazek: Valerieann Giovanni „A path to Enlightenment”

 

 

Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

O Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *