Pesymizm zabija

Pesymizm – czyli określony rodzaj spojrzenia na życie polegający na wybieraniu widzenia negatywów, tego, czego nie chcemy. Postawa ta literalnie nas zabija, nie daje także faktycznie ŻYĆ. Negatywne spojrzenie na rzeczywistość uniemożliwia cieszenie się chwilą, TERAZ, tym samym ściąga do naszego życia więcej powodów do złego samopoczucia. To samonapędzająca się pętla wiążąca się wokół naszej szyi…

Spojrzenie na wszystko „na nie” wpływa niekorzystnie na nasz mózg (jeżeli macie ochotę – artykuł na ten temat co prawda po angielsku). Dosłownie – budujemy połączenia w mózgu ułatwiające kolejne i kolejne negatywne myśli… FIZYCZNIE przebudowujemy mózg oraz programujemy umysł na narzekanie, tragizowanie, widzenie „dziur w całym”…

Dodatkowo uruchamiamy prawo przyciągania/atrakcji (podobne przyciąga podobne) by ściągać do siebie więcej:

  • nieprzyjemności
  • tych zdarzeń, na które narzekamy
  • ogólnego poczucia niezadowolenia i nieszczęścia…

czyli mizerii i wszystkiego co NIE jest tym czego byśmy sobie życzyli.

Pesymistyczne spojrzenie wpływa także negatywnie na nasze GENY (tu polecam zapoznanie się z pracą np. Bruce’a Liptona). Nasz umysł wpływa na naszą genetykę zawsze – liczą się tu programy, wibracje jakie utrzymujemy, a także podejście do życia. Pesymiście łatwiej o degenerację komórek – nowotwory, wrzody… szeregi chorób stoją za negatywnym nastawieniem do życia. Biochemia naszych organizmów jest bardziej „zestresowana” i nie sprzyja naturalnym procesom regeneracji, a nasza energia życiowa (czi, prana – dowolnie można to nazwać) spada i nie mamy na nic sił… Nie mamy sił by zmienić to, co stało się w efekcie naszego pesymistycznego nastawienia. Negatywne myślenie i narzekanie jest zogniskowaniem naszej siły kreacji na tym czego nie chcemy! Można powiedzieć, że sprowadza piekło do naszego życia.

Dosłownie – pesymista to Kreator własnego piekła.

To już wystarczy, by uznać pesymistyczne spojrzenie za pozbawione sensu i zdać sobie sprawę gdzie jest tego miejsce…

 

Można powiedzieć, że wybieranie negatywnych myśli, negatywnego spojrzenia jest DOSŁOWNIE robieniem ze swojego umysłu śmietnika…

W każdej sytuacji możemy znaleźć coś dobrego. Dobre strony, możliwości. Dodatkowo wszystko, co się nam w życiu przydarza wykreowaliśmy/przyciągnęliśmy sami, więc – gdzie tu odpowiedzialność za swoje życie, kiedy narzekasz?

Trudności są po to by mogło być potem lepiej, by wyciągnąć wnioski i wzmocnić się. Po to by nasze przeżywanie radości i pozytywności potem było pełniejsze.

Dodatkowo ludzie często uważają różne sytuacje, często drobnostki, które właściwie mogłyby być czymś dobrym i miłym – za problem. Zdarza się, że wynajdujemy już automatycznie powody do narzekania…

Przyjmij ideologię, którą ja z sukcesem sama wprowadzam od jakiegoś czasu do mojego życia:

DZIAŁAJ – NIE JĘCZ! JEŻELI JUŻ COŚ „SIĘ DZIEJE” – akceptuj to, co jest.

O co tu chodzi?

Chodzi o to, że jeżeli cokolwiek nie pasuje Ci w Twoim życiu – działaj by to zmienić. Jeżeli coś stoi Ci na przeszkodzie – szukaj rozwiązania zamiast roztrząsać problem. Jeżeli natomiast coś JUŻ ma miejsce i nic na to nie możesz poradzić – znajdź w sytuacji pozytywy, trzymaj się ich i… korzystaj. Z takim podejściem, jeżeli je utrzymasz i będziesz (niezależnie od okoliczności) uważać za swoje i uparcie wprowadzać – nawet „zdarzenia losowe” i tzw. „przypadki” zmienią się na bardziej korzystne dla Ciebie. Takie będą się do Ciebie „kleić” łatwiej – zamiast nieustannych pasm mizerii i tragedii.

Dodatkowo samouświadomienie, zrozumienie, że każde doświadczanie ma sens i służy Tobie, jest potrzebne do osiągnięcia głębi zrozumienia siebie sprawi, że pesymizm odejdzie sam.

Przykład: (drobiazg, bardzo prosty, ale można przenieść na dowolną dziedzinę)

Jadę na rowerze i spotyka mnie deszcz. Oczywiście zmoknę mocno, nic nie mogę poradzić już na to. Jakie nastawienie przyjmuję?  DOZNAJĘ. Rozkoszuję się deszczem. Uznaję doświadczenie za miłą odmianę. Robię z całości zmysłową zabawę. Doceniam piękno szarości, wsłuchuję się w rytm i szum wody. Wczuwam się w swoje ciało i zgłębiam czystość samego istnienia bardziej. Czuję każdą pojedynczą kroplę na moim czole… Krople stają się pieszczotą dla mojego ciała. Oddycham głębiej, by poczuć zapach mokrej gleby i świeżego powietrza. Obserwuję jak krople rytmicznie poruszają liście. Żyję tym doświadczeniem. Doceniam zieleń roślinności, wczuwam się w życie płynące wokół mnie. Można powiedzieć, że kontempluję piękno żywiołu – staję się częścią otaczającej mnie natury, a ona staje się częścią mojego wnętrza. Wyciszam się i skupiam uwagę na doświadczeniu (i bezpieczeństwie jazdy, choć tym steruje głównie podświadomość). Pozwalam swoim myślom płynąć niespętanie i toczyć się wszelkim fantazjom na jakie mam ochotę.

Efekt:

Jestem szczęśliwa, pełna inspiracji, odżywiona. Czuję się bardziej kobieca i niemalże erotycznie pobudzona. Czuję, że żyję, doceniam. Potem – mam więcej sił przez cały dzień, Czuję się wdzięczna i pełna wigoru. Chętna do brania więcej i życia bardziej. A to tylko deszcz…

Oczywiście – można było też ponarzekać…

Wymaga praktyki nauczenie się głębokiego czerpania z przeżyć oraz koncentracja, która w ogóle to umożliwia. Dodatkowo trzeba powiedzieć „nie” potencjalnym myślom negatywnym. To także z praktyką staje się łatwiejsze.

Wcale też nie mówię, że trzeba doznawać egzaltacji – wystarczy spojrzeć tak- nic się nie stało że zmoknę. Przebiorę się i tyle. To już też dobre i pozytywne spojrzenie. Jednak ja jestem zwolennikiem wybierania pełni soków życia – stąd moja metoda, moje spojrzenie. Ty wybierz to, co daje radość Tobie. Ale nie wstydź się tego. Ja się nie wstydzę własnych myśli – Tobie polecam takie podejście także!

Grunt to zacząć!

Zacznij ćwiczyć optymistyczne podejście. Możesz początkowo nawet „na siłę” – wynajdować pozytywy w sprawach.

Jeżeli ktoś narzeka – nie słuchaj, zmień temat, albo opuść przestrzeń…

Afirmuj (np. tak): Widzę piękno i mądrość we wszystkim co mnie spotyka.

Wybieraj PATRZEĆ TAM, gdzie ładnie, dobrze, pozytywnie!

Z czasem nauczysz się dostrzegać pozytywy nie tylko w drobnostkach, jak zmoknięcie, ale w najtrudniejszych życiowych sytuacjach.

Dlatego wszystkim narzekającym i pesymistom życzę uświadomienia sobie, że to bez sensu i WSPANIAŁEGO ŻYCIA, które czeka tuż za zakrętem… 🙂

Serafinek

Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

O Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *