Jak uleczyć zranienia?

Każdy z nas pomimo doświadczenia, czy samoświadomości ulegnie zranieniu. Jesteśmy istotami, nie posągami – to całkowicie naturalne i nic w tym złego. Warto dlatego właśnie opracować metody, które pomogą nam „odnaleźć się” niezależnie od odczuwanego przez nas ciężaru sytuacji.

Czasem zdarza się, że tzw. „cios w serce” zadadzą nam najbliżsi. Ból wydaje się wtedy nie do zniesienia.

Tą tematykę znam bardzo dobrze z własnego doświadczenia, dlatego mogę podzielić się metodami, które pomogły mnie.

Wypuść emocje.

Nie bój się i nie wstydź płaczu, krzyku czy innych objawów tego, co czujesz. Aby nic Cię nie blokowało przed „ozdrowieniem” konieczne jest wypuszczenie wszystkiego, co czujesz. Możesz zrobić to w samotności – odejdzie całkowicie element ewentualnego wstydu. Jeżeli masz możliwość i chęć – skorzystaj z pomocy innej osoby, by się wypłakać, wygadać. Pamiętaj jednak – tylko wypuść emocje, NIE NARZEKAJ!

Zaufaj intuicji

Jeżeli masz jakikolwiek pozytywny pomysł na poprawienie swojego nastroju – cokolwiek, choćby wydawało się głupie i nie pasujące do stanu w jakim jesteś – wykorzystaj go! Choćby było to szydełkowanie, długa kąpiel, porządki w domu, wyprowadzenie psa… cokolwiek, co da Ci radość, choćby najmniejszą – zrób to. Nie wątp, po prostu rób, co podpowiada intuicja.

Daj sobie czas

Nie narzucaj sobie standardowego tempa życia (choćby zwykle się sprawdzało). Działaj powoli, pozwól sobie na zatrzymanie jeśli tylko potrzebujesz. Jeżeli jesteś w stanie – może pomedytuj? Albo zrób coś dla swojego ciała. Może usiądź i po prostu pooddychaj głęboko, wczuwając się w siebie. Daj sobie tyle spokoju ile potrzebujesz. Wiem z doświadczenia, że nie jest to takie łatwe po trudnych emocjonalnie sytuacjach. Okaż sobie miłość traktując siebie delikatnie, jednak nie odmawiaj sobie oczywiście działania – jeśli jest tym na co masz ochotę.

Nie ponaglaj się także w procesie „samoleczenia” samym w sobie. Zajmie tyle ile potrzeba, a próby przyspieszenia i tak nie dadzą pożądanego efektu, tylko zbędny stres.

Pamiętaj kim jesteś

Moim sposobem na poradzenie sobie z najcięższymi sprawami było powtarzanie sobie: Jestem tym, co kocham.  Do znudzenia.

Potem pytałam się samej siebie: ale co kocham? Kim jestem? I zawsze z głębi duszy wypływało: kocham siłę, niezłomność, mądrość. Kocham kobiecość, piękno. Kocham aktywność, pomysłowość… Kocham pomagać innym… i wiele, wiele innych.

Nie ma znaczenia to jakie odpowiedzi uzyskasz – chodzi o to by wynikały z głębi. Kiedy już je otrzymasz – one są nitką, po której dojdziesz do kłębka – czyli przywrócenia szczęścia w życiu.

Wyraź wolę

Pamiętaj też o swojej naturze – jesteś Twórcą swojej rzeczywistości.

Twoje myśli i działania  – a co najważniejsze wibracje/częstotliwości MAJĄ wpływ na Twoje życie. Nie zapominaj o tym! Możesz wrócić do siebie jeżeli chcesz.

Możesz zacząć nowe życie jeżeli chcesz. TERAZ.

Powiedz sobie tylko głośno i wyraźnie: CHCĘ…!

Warto poszukać dopełnienia wibracji

Jeżeli czujesz mocne rozedrganie i niepokój może wybierz się na spacer do lasu czy parku? Harmonia natury, wibracje żywiołu ziemi pomogą ustabilizować skołatane serce. Jeżeli natomiast czujesz smutek i słabość warto otoczyć się jasnymi optymistycznymi barwami i światłem. Jeżeli jest słonecznie – wyjdź na spacer. Jeżeli nie – możesz spróbować w swoim domu otoczyć się takimi kolorami i zapachami. Może zapal kominek aromaterapeutyczny (zawsze warto taki mieć) z olejkiem pomarańczowym? Ubierz się w weselsze kolory. Nawet pomedytuj z kolorem, albo wizualizacją słońca. Co prawda te metody są dobre dopiero w późniejszej fazie – kiedy poradzisz sobie już z pierwszą falą problemu, ale działają dobrze.

Doceń naukę płynącą z doświadczenia i otwórz się na „nowe”

Każde doświadczenie, choćby najtrudniejsze niesie w sobie potencjał do odkrycia. Zawsze możesz odnaleźć wspaniałe nauki i mądrość płynącą z doświadczeń . Każde zdarzenie ma sens i może być przetworzone w najwspanialszy dar, skarb – perłę na dnie oceanu. Postaraj się, gdy już wypuścisz z siebie pierwsze fale emocji – znaleźć pozytywy i mądrość ze zdarzenia.

Otwórz się też na pozytywną przyszłość. Zadeklaruj sobie, że to, co było – odeszło. Puszczasz to do rzeki Wszechświata i godzisz się na nowe, wspanialsze doświadczenia, które przyniesie prąd. Możesz nawet dokonać metaforycznego mini – rytuału. Spisz to, co Cię zraniło na kartce. Wlej całość emocji i żalu na papier. Po czym spal kartkę, albo wyrzuć do rzeki… I poczuj jak uwalniasz wszystko, co było i pozostawiasz za sobą. Podziękuj za doświadczenie i weź postanowienie ruszenia do przodu.

Poczytaj pozytywną literaturę

Po fazie odpuszczania – jako początek otwarcia na „nowe” możesz zacząć od przyjęcia dawki wiedzy. Coś o wspierających wibracjach może skierować Cię na dobre tory.  W moim wypadku sprawdzały się np. książki szczególnie poświęcone tematyce miłości, wdzięczności, pozytywności, kreacji rzeczywistości itp. Mnie personalnie pomogły książki L.Hay i seria R. Byrne „Sekret”, „Siła”, eseje Prentice’a Mulforda. Jest wielu autorów godnych polecenia. N. D. Walsh, Jeff Foster i wielu wielu innych, jednak nie jest moim celem wymienianie ich – tylko samo nadmienienie o tym, że warto zasięgnąć pomocy naukowej. Możesz także wybrać się na szkolenie, spotkanie (poznać nowych ludzi, wpuścić nowe energie), skorzystać z konsultacji – np. moich albo innych, odpowiednich dla Ciebie.

Wpuść po prostu „wiatr nowości” do swojego życia, aby pustkę, którą pozostawiło odpuszczenie starych myśli, wzorców, ran zapełniło coś kompletnie innego.

Możesz także zdać się na wewnętrzne prowadzenie, los – pozwolić, by to, co ma przyjść samo się pojawiło.

Pamiętaj – każdą ranę można wyleczyć, wszystko może mieć pozytywny cel

Serafinek

Możesz wesprzeć moją pracę tutaj:

Interesują Cię prywatne konsultacje?

Kliknij TUTAJ

Chcesz założyć bloga lub stronę internetową? Potrzebujesz serwera i domeny – możesz wybrać LH.pl – tak jak ja, zyskasz także wsparcie techniczne i pomoc. Kliknij w link aby przejrzeć ofertę.

Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

O Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *