Droga szczęścia

Drogę Życia wyznacza miłość.

Podążanie jej drogą jest wyborem szczęścia w swojej głębi i wielowymiarowości.

Szczęście ma wiele odcieni – czasem możemy znaleźć je nawet pośród bólu czy dyskomfortu.
 
Dlatego nie można mylić drogi szczęścia z drogą komfortu, przyjemności.
 
Szczęście na głębokim poziomie to właśnie wyznacznik, drogowskaz pokazujący czy faktycznie stąpamy po „tej” ścieżce, którą wybrała dla nas miłość.
 
Teoretycznie bowiem możemy podążyć każdą pozostałą – to nazywamy wolną wolą. W paradoksie Wszechświata jednak… okazuje się, że zawsze finalnie wracamy do siebie, do szczęścia.
 
Powstaje więc pytanie: czy istnieje ta wolność wyboru? Czy nie jest tak, że mamy już z góry ustaloną drogę, starczy tylko nauczyć się nią iść?
 
Jak zwykle odpowiedź brzmi: TAK i NIE.
 
Można byłoby stwierdzić nawet, że te „wyskoki” z drogi szczęścia są jej… częścią, dopełnieniem. Potrzebnym doświadczeniem, by umieć nią iść.
 
Podobnie jak wszystko – zagadnienie wolnej woli jest tak relatywne, jak wszystko inne. Prawdę poznajemy po tym, że prawdziwym jest także jej zaprzeczenie… jednakże w złożoności i prostocie wszystkiego czego się nauczyłam – nie warto patrzeć na wszystko „z zewnątrz”, nie warto zbyt wiele rozpatrywać relatywizmu kwestii… bo jest on wszędzie właśnie po to, by wszystko mogło istnieć.
 
Dla nas, dla istot ważne jest właśnie to subiektywne spojrzenie. To, o czym wspomniałam wcześniej, czyli – to, co NAM, konkretnie nam daje głęboką radość i szczęście.
 
Dla nas ważne jest nauczenie się identyfikacji TEJ ścieżki, która będzie dosłownym zobrazowaniem tego, co nasze osobiste JA uwielbia i ceni najbardziej.
 
Dla nas ważne jest to, co ODCZUWAMY, że chcemy, potrzebujemy przeżyć, doświadczyć oraz to, co zamierzamy uznać za swój (w danym punkcie) cel.
 
Tak, tak – cel. Często mówi się, by nie brać sobie żadnych celów, bo to nas ogranicza, skupia na nich. O to jednak chodzi. Im większe skupienie, tym większa głębia pojedynczego doświadczenia.
 
Oczywiście potencjalnych celów może być dosłownie… nieskończoność. Założenie każdego jest pewnego rodzaju wyborem: „teraz doświadczę tego”. Warto więc, by wytyczane cele pochodziły z głębi nas. Niech głos serca wyznacza nam drogę, a intuicja prowadzi. Umysł jest tu po to, by poukładać wszystko w sensowny scenariusz – jakoś przecież doświadczenie musi być ubrane…
 
Nauczyłam się, że czasami najwspanialsze, najukochańsze z doświadczeń, które stanowią dosłownie „klejnoty koronne” historii mojego ducha nie należą wcale do łatwych, czy komfortowych. Zwykle to te najbardziej złożone… wielosmakowe, wielobarwne.
 
Prosty natomiast zawsze jest przekaz końcowy i wniosek: KOCHAJ.
 
Tylko, że doświadczam tego „kochaj” na coraz to więcej sposobów i perspektyw.
 
Z każdym jednym doświadczeniem siebie, takim, które nasyciło, nakarmiło moje serce i duszę, z każdym takim z „tej” drogi czuję, jak gdybym stawała się (mimo iż cały czas jestem nią) boskością w ludzkiej skórze – coraz bogatszą o coraz wspanialsze doświadczenia, wnioski, konkluzje… Piękne impresje tych najważniejszych chwil zapisują się we mnie, nieśmiertelne.
 
Pomimo tego dalej jest we mnie to małe dziecko, które niezależnie od „wzbogacenia”, czy głębi wspomnień niewinnie mówi „po prostu kochaj”.
 
Tak – w skrócie tak opisałabym swoją – naszą drogę, choć i tak, jak zwykle słowa są słabym odzwierciedleniem tego, co czuję, dalej jednak chcę się tym dzielić.
 
Może ktoś z Was pozna, poczuje siebie nieco mocniej?

Jak więc to wszystko streścić, podsumować?

Kochaj, wyznaczaj drogę i cele według tego, co kochasz, ale pozostań w równowadze – daj swojemu wewnętrznemu dziecku, swojej niewinności być TERAZ i kochać „po prostu” nie myśląc o celach.

Uwierz, że na wszystko przychodzi czas i miejsce. I myślenie i przeżywanie usytuuje się na właściwej pozycji, jeśli zaufasz sobie, zaufasz przepływowi i kiedy przyjdzie wybierać – wybierzesz to, co prawdziwie cenisz.

Nie bój się potencjalności bólu, cienia, dyskomfortu. To może być tło dla Twojej radości, bowiem w kontraście doznajemy, widzimy wyraźniej.

Żyj i daj żyć innym w zgodzie z ICH pragnieniami, jednak nie ograniczaj się w działaniu – masz prawo reagować tak, jak czujesz.

Szczęśliwej drogi więc, szczęśliwej drogi BEZ KOŃCA – każdemu dziś życzę…

Serafinek

Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

O Serafinek

Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”

1 komentarz

  1. cudowny przekaz 🙂 dziękuję …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *