Niektórzy z nas w swojej podróży spotykają w jakiejś płaszczyźnie nauczycieli czy duchowych przewodników. Anioły, Plejadianie, Elohimowie… Inne istoty, które chcą pomóc nam w rozwoju. Różne słyszy się na ten temat opinie, różne znajduje się przekazy. Jak rozpoznać czy przekaz nie jest jakąś „podstępną manipulacją” czy też po prostu głosem własnego umysłu?
Sama mam ok. dziesięcioletnie doświadczenie w kwestii. Odczytałam sporo przekazów, regularnie dalej to robię. Prowadzę pewnego rodzaju osobisty dialog z tymi, których nazywamy nieraz Anioły.
Dla mnie to po prostu starsi bracia. Inne uosobienia boskości – nie traktuję ich jako „wyższe istoty”, może jedynie bardziej samoświadome (co potwierdza się w każdym kontakcie).
Moja relacja z nimi jest czymś bardzo osobistym i pięknym, choć bywają też gorsze chwile, jak we wszystkim.
Mogę jednak poręczyć doświadczeniem, że nigdy nie czułam w tej interakcji niczego takiego jak:
- „wysysanie” energii
- jakakolwiek presja czy próba uzależnienia mnie od siebie
- jakakolwiek manipulacja moimi wyborami…
Głównym sensem i celem ich przekazów i dialogów zawsze było jedno: zaprowadzić mnie do samej siebie i wyzwolenia mojego potencjału. Pokazać mi kim jestem – Wszechświatem/Bogiem w działaniu, wcieleniem Życia.
W skrócie zawsze pokazywano mi, że:
NAJWAŻNIEJSZA W ŻYCIU JEST WEWNĘTRZNA ZGODNOŚĆ.
Ona jest tym „jako w Niebie tak i na Ziemi”, czy „co na górze to na dole”…
Rozpoznanie jej, odkrycie sposobu jej odczuwania i podążanie tą ścieżką to nasze niekończące się nigdy życiowe zadanie.
To taka esencja z wszystkich kontaktów.
No – moje interakcje bywają nieraz nawet nieco humorystyczne, ale to chyba już na cały dodatkowy artykuł jeśli nie książkę. W moim poczuciu ich odkryłam, że to „zwykłe” (i wyjątkowe – tak zresztą jak i my) istoty mające osobowość, słabości… Tyle, że świadomość ich jest większa przez co może nam się wydawać, że to niemal „samo światło”. Nie będę jednak odbiegać od tematu…
Sednem jest to, że duchowego przewodnika – czy będzie to Anioł, kosmita czy po prostu inny człowiek – poznasz po tym, że będzie prowadzić Ciebie do SIEBIE.
Duchowi nauczyciele nie powiedzą Ci co masz robić. Mogą jedynie swoim przykładem i reakcjami pokazać pewne prawdy, które zresztą są zapisane w każdym najmniejszym „skrawku” Wszechświata.
Tak na prawdę nie potrzebujemy prowadzenia, by odnaleźć siebie, jednak jeśli takie pojawi się na naszej drodze nic w tym złego.
Bo przecież i tak nikt za nas nie przeżyje doświadczenia… Jak w filmie „Matrix” – można pomóc odnaleźć drzwi, ale musimy przejść przez nie sami.
Dlatego dla każdego najważniejsza jest ta wewnętrzna zgodność.
Tego uczyłam się (i uczę) cały czas. Reszta to „zamki na piasku”, natomiast wszystko, co wybudowane na bazie tej właśnie zgodności (całościowej i pełnej zgodności wszystkich aspektów nas) jest niezniszczalne, trwałe.
A wracając do tematu…
Skąd wiedzieć czy „przekaz” to nie jest głos własnego umysłu?
W pewnym sensie wszystko jest interpretowane przez umysł. Wszechświat tworzymy sobie za jego pomocą. Na pewnym poziomie jesteśmy wszyscy jednością, więc nie ma znaczenia czy mówi Twój umysł, sąsiad czy kosmita… To pokazuje nam, że nawet, jeżeli prowadzimy po prostu wewnętrzny dialog, ale jest on z pożytkiem dla nas to nic złego.
Byle kwestia nie odwracała naszej uwagi od życia – we wszystkim trzeba zachować umiar.
Mimo wszystko można rozróżnić przekaz od kogoś innego. Wymaga to jednak praktyki i nieraz (na początku) przysporzy trochę nerwów… Trzeba bowiem bezwarunkowo zaufać sobie. Zaufać czuciu, wyłączyć myśli. Serce i intuicja WIEDZĄ skąd dana informacja pochodzi, trzeba jednak umieć się wyciszyć i pozbyć całkowicie wątpliwości.
One zwykle zniekształcają takie przekazy.
Kontakt z innymi istotami jest zwykle trochę podobny do telepatii, więc będąc otwartym i ćwicząc zaczniesz dostrzegać różnicę.
Manipulacjami się nie przejmuj, bo tylko od Ciebie zależy co wybierasz w życiu. Mądrość serca jest poza możliwością „zaprogramowania”, więc jeśli za nią podążasz – nic takiego Ci się nie przydarzy.
Prawdziwy nauczyciel pokaże Ci, że jesteś drogą, a nie będzie ciągnąć Ciebie na swoją, bo wie, że…
NAJWAŻNIEJSZYM MISTRZEM JESTEŚ SAM DLA SIEBIE.
Serafinek
Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”
- WWW |
- Więcej postów(190)