Jestem Duszą, która MA Ciało?
NIE.
Jestem Wszechświatem, Bogiem, Świadomością, która MA DUSZĘ, MA CIAŁO I MA UMYSŁ, jako narzędzia, katalizatory do Życia, bycia świadomie i odkrywania siebie.
Wszystko to jest MOJE, nie podlegam przewodnictwu NICZEGO.
MOGĘ, lecz nie muszę iść za głosem Ducha,
MOGĘ, lecz nie muszę iść za głosem Serca,
MOGĘ, lecz nie muszę iść za głosem Ciała,
MOGĘ, lecz nie muszę iść za głosem Umysłu.
BO JESTEM PONAD TYM (I Ty i Ja – jesteś/jestem tak samo, tą samą świadomością, lecz w innej formie!).
Życie w zgodzie z Sobą oznacza zaakceptowanie WSZYSTKICH przejawów Siebie (ciało, duch, serce, umysł…).
Dusza to ramy – droga, wyodrębnienie jednostki z całej tej Uniwersalnej Jaźni. Te ramy, które nam, jako jednostkom mówią: „tak, to jest w zgodzie ze mną”, „to nie jest w zgodzie ze mną”.
Serce to nasz przekaźnik – odbiornik – naczynie boskiego pływu. Idąc za jego głosem wybieramy puścić się z prądem rzeki doświadczeń. Serce niejako wytycza drogę odbierania. Odbierania efektów kreacji umysłu/ducha (archetyp ostrza i kielicha).
Umysł to nasze narzędzie kreacji. Myśli to obdarzanie uwagą, która tworzy. Umysł to nasze „ostrze”, które ma pomóc nam w skutecznej ekspansji, bronić nas przed „oponentami” (pierwiastek męski).
Ciało natomiast to PRZEJAW. Przejaw całości połączenia pozostałych aspektów. Fizyczność przecież jest płynna, niefizyczna od strony choćby mechaniki kwantowej. To nasz OBRAZ, dlatego nie można powiedzieć, że nie pasuje do naszego ducha, czy umysłu. Nasza fizyczność to dosłowny i dokładny obraz historii naszych wyborów w czasie. Ona ewoluuje razem z nami gdy jednoczymy się w sobie, albo umiera, gdy dokonujemy wewnętrznych podziałów.
Życie polega na odnalezieniu własnego ŚRODKA sterowania powyższymi ośrodkami kontroli… Chodzi o faktyczną umiejętność spojrzenia z perspektywy „ponad”/”poza”, ale nie negacji aspektów, co bardziej ich świadomości i zdolności podporządkowania Woli.
MY mamy nadać kierunek doświadczania.
RÓWNOWAGA między skupieniem/podążaniem za intuicją (duchem), pływem chwili „teraz” (sercem) oraz wynikami analiz (umysł), a także potrzebami, przyjemnościami dla ciała w odpowiednio dobranej proporcji, to właśnie recepta na UOSOBIENIE CAŁOŚCI BOSKOŚCI, którą jestem/jesteś.
Akceptacja pierwiastków męskich i żeńskich w sobie oraz uhonorowanie ich mianem „boskie Ciało”, „boski Umysł”, „boska Intuicja” oraz zrozumienie, zgłębienie swojej własnej doskonałości i korzystanie z niej według WOLI to w moim pojęciu pewnego rodzaju objęcie siebie. PRZEBUDZENIE w pełniejszym tego słowa znaczeniu niż rozumiane w kręgach osób interesujących się duchowością i rozwojem.
NIE ODRZUCAJ żadnego z aspektów Siebie!
Jesteś Życiem, więc dlaczego następuje śmierć?
Dlatego właśnie, że nie dostroiliśmy się jeszcze do CAŁOŚCI siebie. Za dużo skupienia na fizyczności zabije jednostkę. „Odlatywanie” w świat duchowy – podobnie. Zapętlenie w labirynt umysłu – TAK SAMO.
Wierzę, że ludzie nauczą się życia w dostrojeniu do Pulsu Wieczności (tak to nazwę)… I czeka ich NIEŚMIERTELNOŚĆ. Taka w stuprocentowym tego słowa znaczeniu. Nieśmiertelność, która obejmie całość. Duszę, Ciało, Umysł… Wszystko w jednej linii, zgodne, pełne (w pełni objęte), wspaniałe i godne.
Do tego czasu będziemy się uczyć… Jedni będą mówić: „Idź za Duszą, reszta mało ważna”. Jeszcze inni „Słuchaj tylko rytmu serca w tu i teraz – umysł zwiedzie Cię na manowce”, pozostali będą podążać za lawinami myśli i ułożonymi strategiami lub skupią się na ciele i zdrowiu ciała tak mocno, że zagubią się w tym…
Wydaje mi się, że gdy opanujemy RÓWNOWAGĘ i nauczymy się identyfikacji i akceptacji SIEBIE wśród tych wszystkich ośrodków kontroli… słowem – uświadomimy i przejawimy na płaszczyźnie fizycznej własną istotę… staniemy się faktycznie NIEŚMIERTELNI. Tak w 100%.
I Życie się dopiero zacznie – z nowego głębszego poziomu rozumienia/zgłębienia własnej istoty. Jednak sądzę, że dalej będą dotykać nas wszystkie bóle i radości (barwy) doświadczania, tylko w bardziej świadomym odbiorze. Uważam, że dalej będziemy delektować się całością wielowymiarowości życia, tyle, że w nowym, innym etapie. To chyba mogłabym nazwać (choć nie przepadam za takimi określeniami) „Nowa Ziemia”. Nowa Ziemia, czyli nowa odsłona jej mieszkańców.
Oczywiście to teoria – jednak sądzę, że lepsza niż te wszystkie o „czasach ostatecznych” czy „wielkich drogach do oświecenia”… Sądzę, że ta cała transformacja ludzkości to właśnie to – droga doświadczania poprzez poznawanie siebie i znajdowanie własnej równowagi w ISTOCIE, by mogła stać się przejawem boskości, którą jesteśmy W CAŁOŚCI.
A jak to wszystko ogarnąć?
UFAĆ. Ufać i dać się prowadzić. Uczyć się na doświadczeniach. Być otwartym na nowe.
Inaczej niż doświadczalnie się Życia nie nauczymy.
Zmartwienia nie pomogą, uparte dążenia nie pomogą. Zaufanie, nauka wybierania zgodności aspektów… Tędy droga. Myślę, że dowolna filozofia, która namawia nas do eliminacji czegokolwiek jest błędna, niepełna. Ani mnich, ani hedonista, ani stoik, ani rozemocjonowany poeta… Ani altruista, ani egoista… Myślę, że chodzi o to, by połączyć te „persony” w zrównoważony miks.
Z pozdrowieniami
Serafinek
Serafinek
Nie przywiązuj mnie do żadnej z przedstawionych tu tożsamości, gdyż i ja nie jestem do nich przywiązana. Wybieram je ku uciesze z Życia. Jeśli chcesz eksploruj to wyjątkowe przejawienie boskości we mnie, by dogłębnie zbadać swoje. „Kim jestem? Zapytałam siebie. Istnieniem? Marzeniem? Boskim tchnieniem? Nie… JA jestem PŁOMIENIEM.”
- WWW |
- Więcej postów(190)
Podobne do mojego: ) http://filozofejm.blogspot.com/2016/08/11-czowiek-zintegrowany-czowiek-duchowy.html
moim zdaniem to MY MOŻEMY SOBIE DUŻO MYŚLEĆ OPOWIADAĆ UDOWADNIAĆ itd I TAK ZROBI CO BĘDZIE CHCIAŁA Z KAŻDYM Z NAS A JAK KOMUŚ SIĘ WYDAJE ŻE ROBI CO CHCE TO TEŻ JEST W BŁĘDZIE ZAWSZE JEST TAK JAK SZEF WSZYSTKICH SZEFÓW CHCE I MA SPOSOBY BY NAS PRZEKONAC DO SIEBIE POWODZENIA W WIERZE 🙂 WARA I NIE BAĆ SIĘ ……….. PRZECIEŻ ON MIESZKA W KAŻDYM